Hanna Orłowska - Warszawa

Nie nadaje się nawet do leczenia zwierząt a co dopiero ludzi !!!! To umysłowy gnój!!!

Ten lekarz to porażka

Zgrozo!!! To odmóżdżona baba która nie powinna nikogo leczyć, co najwyżej siebie psychiatrycznie. Problemy z głową na bank! Całe konsylium mogłoby się na jej przypadku specjalizować. Nigdy do niej nie idźcie- ona chyba nigdy nikogo nie wyleczyła a co najwyżej może zaszkodzić. Stracicie podwójnie - stracone pieniądze i zszarpane nerwy.

Kto ciągle zatrudnia coś takiego??? Albo z litości albo z uwagi na fakt ze jedynym wykładnikiem jest CENA. Ale nawet jakby leczyła za darmo to się nie opłaci, bo przyniesie więcej szkody niż pożytku. Muł i wodorosty!!!

Cała wizyta u tego konola to pobyt w psychiatryku i odpał z czapy!!! Diagnozy to zero zdecydowania i konkretu, moze to a moze tamto, a moze siamto... Cały czas to samo jak nagranie w pętli. Zero odpowiedzi na zadawane pytania tylko dalej swoje… Jak wycisnąć wnioski z tej wizyty to chyba tylko tyle ze potrzeba psychiatry, ale nie mnie. Jasne ze trzeba sprawdzić robiąc badania ale nie mozna walić tekstów typu - moze trzeba usunąc serce, a może wątrobę. Badania które zleca robiliśmy wczoraj a ona dalej trajkot ze musza być aktualne. Mówię wyniki mamy z dzisiaj a ona ze niekatualne…???? Dobrze ze nie przygotowuje pacjenta do operacji i sama jej nie przeprowadza - bo z takim podejsciem na pewno by nie te nerkę wycieła! Litości ludzie czujemy się bardziej chorzy niż jak ześmy na te wizytę szli…

Do tej pory nie byłam pewna, ale po wizycie jestem przekonana iż Pani doktor potrzebuje całego zespołu specjalistów z zakresu psychiatrii.

Bardzo chciałabym napisać coś pozytywnego, ale trudno mi będzie. Zaznaczam iż nie czytałam żadnych opinii idac do tej pani na wizytę, ale zrobiła na mnie niekorzystne wrażenie. Wizyta była krótką, pani doktor potraktowala mnie jak niepełnosprawna umysłowo, stawiała diagnozy które wprawiły mnie w stan nerwowy a które absolutnie się nie potwierdziły. Na moje stwierdzenia że robiliśmy badania w tym zakresie odparła iz ona wie lepiej. Dodatkowo przekonanie o swoich racjach, traktowanie z wyższością, powiedziałabym na skraju prymitywnego zadufania. Mam wrażenie iz w tym wieku powinno się pomyśleć o wspomaganiu farmakologia aby uniknąć takich zachowań. Wrażenie moje było takie iz po wizycie u niej nie tylko ja potrzebowałabym lekarza, ale co gorsza potrzebuje go z pewnością pani doktor i to na stałe... Unikać jak ognia!!!

W obecnym czasie, kiedy szpitale zmagają się z przypadkami grypy (o takim stanie rzeczy dowiedzieliśmy się już od Pielęgniarki na SOR), Pani doktor kieruje dziecko do szpitala na badania sugerując, że normalnie nie zostanie przyjęte, ale trzeba jechać na SOR i tam na pewno zostanie przyjęty. Po 5 godzinach na SOR-rze, dziecko nie zostało przyjęte... bo nie ma miejsc... (a tak w ogóle to lekarz w szpitalu nie stwierdził żadnych przesłanek do hospitalizacji). Efekt końcowy całej eskapady: 1. Dziecko jednak wylądowało w szpitalu, bo w poczekalni SOR złapało grypę jelitową; 2. Mama, dla odmiany na poczekalni SOR złapała grypę; 3. Tata zaraził się o dziecka... Gdybym mógł, nie dał bym żadnej gwiazdki... Bo dzięki radom Pani doktor cały dom jest sparaliżowany różnymi odmianami grypy...