Jan Roman Ryba - Tarnowskie Góry

.

Jestem wysoce rozczarowana wizytą u specjalisty z zakresu wad postawy, na którą przybyłam z córeczką we wrześniu 2019 r. . Przysługujące lekarzowi prawo do decydowania o kolejności przyjęć zostało bez większego namysłu wykorzystane w taki sposób, że wszystkie dzieci (gł. niemowlaki do badania bioderek), które jeszcze nie chodzą, traktowane były jak noworodki i wyzwane do gabinetu poza kolejnością. Na wizytę oczekiwałam w pustej poczekalni ponad godzinę, ponieważ wszyscy rodzice z młodszymi dziećmi wchodzili z ulicy "wprost do gabinetu", nawet jeśli nie zdążyli nawet rozebrać kurteczki. Ta wrażliwość na los najmłodszych pacjentów godna jest pochwały - sama wielokrotnie byłam wdzięczna za takie podejście, jednakże dwulatek to także dziecko, w przypadku którego godzinne oczekiwanie w pustej poczekalni staje się po pewnym czasie równie problematyczne, sądzę, że bardziej niż 5 minutowe bujanie wózka ze śpiącym niemowlakiem, który dopiero wszedł do poradni. Kiedy po mojej interwencji udało mi się zwrócić uwagę na problem, lekarz nie odpowiedział przeżywającemu wizytę dziecku "dzień dobry", z resztą w ogóle nie wypowiedział do córeczki żadnego słowa. Zmierzając do tego, aby chodząca, mówiąca i bardzo komunikatywna córeczka stanęła na palcach - polecił, bym wzięła ją pod pachę (!) Dziecko potraktowane zostało jak przedmiot, nie pacjent. Poza brakiem werbalnego pożegnania się, lekarz mimo pewnych standardów, które dla dzieci stanowią sens wizyty lekarskiej, nie podarował córeczce naklejki, na którą czekała ponad godzinę w poczekalni. Wizyta zakończyła się potokiem łez i ogromnym rozczarowaniem, bowiem rażąco odstawała od konsultacji do których dziecko przywykło. Całkowity brak szacunku dla małego pacjenta.