Leszek Tadeusz Karolewicz - Zielona Góra

Wezwałam do siebie lekarza, ponieważ widziałam dużo dobrych opini. Niepokoiła mnie gorączka u 9 miesięcznej córeczki, lekarz przyszedł, ani słowa do córki nie powiedział, nie próbował złapać z nią kontaktu, zapytał co się dzieje i przystąpił do badania. Córka momentalnie zaczęła płakać bo się po prostu do niej zbliżył i zaczął osluchiwac. Zaczęła strasznie płakać, a on nawet na moment nie przestawał jej badać tylko mówił jak ją przestawiać żeby mógł dalej badać. Gdy z nią wstałam żeby ją uspokoić, potulic to popatrzył jakbym nie wiadomo co zrobiła, wstał za mną i kazał odchylać główkę żeby dalej badać. To co u niej badał podobało mi się, bo osluchal, zobaczył gardełko, migdałki, uszka, brzuszek i czy nie ma zapalenia pęcherza. Ale podejście do małych dzieci straszne. Nie polecam nikomu kto kocha swoje dziecko i wie ze dziecko bez oswojenia się z kimś będzie płakać. Zero wrażliwości. Stwierdził ze córka ma zaczerwienione gardełko ( nic dziwnego przy takim strasznym płaczu ) i zlecił antybiotyk bez żadnego zastanowienia, dodatkowo leki przeciw gorączkowe i na gardło. Nie wiem jak można przepisać antybiotyk po stwierdzeniu Ze gardełko jest zaczerwienione plus gorączka, która nie jest cały czas. Wg. Mnie lekarz powinien przez jakis czas wypróbować innych metod, a w ostateczności dać antybiotyk.